piątek, 3 stycznia 2014

INFORMACJA

          Jeej, jak dawno mnie tu nie było! Aż sama się sobie dziwię. No cóż, nie będę was okłamywać: już od dobrego miesiąca nosiłam się z zamiarem usunięcia bloga, ale mimo wszystko pisałam, myślałam że to minie. Nie minęło, ale od kiedy zrobiłam sobie małe wakacje(dacie wiarę, że to prawie trzy tygodnie?!) znów nabrałam ochoty na pisanie. Z tym, że wprowadziłam małe poprawki:
          Po pierwsze, co chyba widzicie, zmienił się szablon, wykonała go Orbitka, za co strasznie jej dziękuję.
          Po drugie, zmieni się też trochę idea bloga, dotyczy to głównie czegoś z przeszłości Lily i paru szczegółów dotyczących bohaterów drugoplanowych. Myślę, że najlepiej zrozumiecie o co chodzi jeśliprzeczytacie rozdział ósmy.
          A na koniec tak z trochę innej beczki: nie jestem pewna kiedy będzie nowy rozdział, ale obiecuję że pojawi się przed końcem przyszłego tygodnia.
          Pozdrawiam gorąco!

2 komentarze:

  1. Poważnie? Chciałaś usunąć? Dlaczego? Kurczę, ja też tak nieraz miewam, że mi wena umiera na kilka miesięcy (true story! wrzesień, październik i pół listopada - nie napisałam dosłownie prawie nic), a potem jakoś samo się pisze, tak jak teraz - 13 rozdziałów właściwie ciurkiem się napisało. Ale dobra, co ja tam będę gadać, ważne, że zostajesz.
    Jakieś zmiany w ósemce? Wpadnę, zerknę - może nie dziś, bo już padam po prostu, ale jutro na pewno.
    Kurczę, to mnie zbiłaś z tropu tym postem *^* Mam nadzieję, że wena jak przyszła, tak Ci już zostanie, bo kurczę ja naprawdę jestem zakochana w Twoim tekście i serduszko by mi pękło, jakbyś przestała pisać :<
    Pozdrawiam również
    Freyja

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że na zamiarach się skończyło. Wierz mi, że coś takiego prędzej lub później sprawiłoby, ze zaczęłabyś żałować tego, że usunęłaś coś w co włożyłaś tyle pracy. Nawet jeśli postanowisz, że nie chcesz już pisać, nigdy nie usuwaj bloga, bo czasem chęć może wrócić, a nawet jeśli n ie, to na pewno znajdzie się wiele osób, którym twoja twórczość się spodoba nawet po tym jak skończysz pisać.
    Pozdrawiam,
    Meg (http://lily-james-i-inni.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń