No cóż, jest tak jak w tytule: koniec.
Nie mam ochoty ciągnąć tego opowiadania, bo po przeczytaniu wszytskich dotychczasowych rozdziałów doszłam do wniosku, że ani trochę mi się nie podoba! Chyba przez te pare miesięcy nieco się dokształciłam i, tak jak przypuszczałam wcześniej, ta moja pisanina wydaje mi się okropna, choć nie jestem pewna czy potrafiłabym teraz napisać coś lepszego ;P
Mimo to nie kasuję bloga. Nie sądzę, żebym chciała tu wrócić, ale pisania nie porzucę i może za jakiś czas spróbuję w czymś innym, kto wie? W każdym razie na pewno was o tym poinformuję, właśnie tutaj.
Strasznie mi smutno że tak to teraz kończę, uwierzcie. Ale z drugiej strony czuję się jakoś lżej; jakbym w końcu przestała was oszukiwać. Nawet nie wiecie ile musiałam sie do tego zabierać. Te kilka miesiecy z blogiem i z Wami było cudowne, a wszystkie komentarze znam chyba na pamięć, tak często je czytałam. Tym bardziej nie chcę was zwodzić czczymi obietnicami.
A skoro mówimy o zabieraniu się; o waszych blogac nie zapomniałam. Po prostu głupio było mi tam wchodzić, skoro sama nic nie pisałam. Mam nadzieję, że i do tego uda mi się w końcu zabrać.
No cóż, to już naprawdę koniec. Ale przecież Internet jest mały, więc do zobaczenia ;)
Och, nie wierzę. Tak bardzo chciałam przeczytać w jaki sposób James przekona się do Lily, dlaczego zmieni swoje nastawienie do niej. Mogę sobie jedynie wyobrazić jak się musisz czuć. Na pewno świadomość, że rozczarujesz swoich czytelników jest straszna. W każdym razie życzę ci, aby zapał i wena wróciły. Bo uwierz, zazwyczaj autorowi nie podobają się rozdziały, które są świetne :*
OdpowiedzUsuńTak, strasznie mi smutno, bo ja sama na początku byłam pełna pomysłów i zapału co do tej historii, a czytelnicy było dla mnie strasznie ważni. Sama czytałam kilka blogów, ktore zostały zawieszone i byłam wtedy zawiedziona i wściekła zarazem, więc wiem jak musicie sie czuć.
UsuńCo do rozdziałów - ja naprawdę staram się być obiektywna, ale kiedy czytam czyjeś historie i autentycznie nad nimi płaczę... To po prostu nie umiem się powstrzymać od porównań.
Dziękuje za miłe słowa i pozdrawiam ciepło ;)
Szkoda. Naprawdę bardzo szkoda. Ale daj, proszę, znać, jakbyś chciała zacząć coś nowego :) Doskonale w każdym razie rozumiem, bo mój blog też umrze ;_; Znaczy, ten potterowski. Historyczny ma się świetnie. No, ale to nie miejsce na gadanie takich rzeczy. Było mi bardzo miło poczytać chociaż te kilka rozdziałów, no i pogawędzić sobie w komentarzach :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że miałam wielką nadzieję, że skomentujesz ten post? Bardzo będzie mi brakować Twoich komentarzy, bo pamiętam jaka chodziłam rozanielona po ich przeczytaniu ;)
UsuńTak czy tak bardzo przepraszam , że nie komentowałam u Ciebie, ale tak jak pisałam było mi głupio, że inni piszą, a ja nie. I powiem Ci, że strasznie brakuje mi naszych rozmów w komentarzach ;)
Na pewno niedługo zajrzę na ten blog historyczny i wreszcie zbiorę się i skomentuję, a jeśli postanowię coś pisać to uwierz, że Ciebie poinformuję pierwszą :D
Szkoda. Niedawno znalazłam tego bloga i jest mi naprawdę strasznie go szkoda. No ale trudno. W każdym razie dziękuję Ci za każdy rozdział, który napisałaś i za czas poświęcony temu blogowi.
OdpowiedzUsuńwww.zaczarowaneoceny.blogspot.com - zapraszam Cię do zgłoszenia się do oceny :)
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się, co u Ciebie. Wiem, że nie byłam może najwierniejszym czytelnikiem, który wyczekiwał każdego rozdziału i pojawiłam się tyle razy, co kot napłakał, ale jeśli to jakieś wytłumaczenie, u każdego się tak pojawiam. Nawet u siebie :D Mimo wszystko, nie wyrzucam swoich czytelników tak łatwo z pamięci, więc co jakiś czas kołatało mi się tam gdzieś po głowie, co u Malin? A gdy w końcu tu dotarłam, zobaczyłam ten wpis.
OdpowiedzUsuńWiesz, to chyba normalne, że patrząc wstecz, zawsze nas z żalu i wstydu bolą zęby :D Ja też nie przyznaję się do moich pierwszych rozdziałów. I chyba każdy musi przejść ten etap, żeby w pewnym momencie dostrzec swoje stare błędy i zacząć od nowa (żeby potem po jakimś czasie znów dojść do takiego postępu, by ponownie wstydzić się początków :D). Życie.
W każdym razie, życzę Ci, żebyś znalazła czas na dalsze pisanie i szlifowanie stylu ;)